Mając wyznaczony już właściwy cel i stworzone właściwe otoczenie dla zmiany, pozostaje teraz zająć się odpowiednim podejściem do niej, czyli właściwemu nastawieniu do barier i przeszkód, które napotkasz na drodze do celu. W szczególności przyjrzymy się:
- przyjęciu odpowiednich oczekiwań,
- zrozumieniu emocji,
- nastawieniu do błędów i porażek,
- unikaniu niezdrowego perfekcjonizmu,
- i planowaniu.
Oczekiwania
Doświadczanie zamiast rezultatu.
Jedną z głównych przeszkód na drodze do celu mogą być Twoje oczekiwania, które składają się z 3 elementów:
- Ocena aktualnego stanu realizacji – pytanie „gdzie teraz jestem?” (na początku, po środku czy blisko celu).
- Ocena wysiłku, jaki został już włożony w osiągnięcie tego stanu – pytanie „ile mnie to już kosztowało?”.
- Kryterium szybkości postępu – pytanie „jak szybko zmierzam do celu?”.
Ludzki umysł jest zaprogramowany na „oszczędzanie” energii i unikanie „niebezpieczeństw”, aby zapewnić sobie jak najdłuższe przetrwanie. Dlatego chcemy osiągać rezultaty szybko i łatwo (tj. małym kosztem). W tym celu, cały czas i automatycznie (podświadomie) poddajemy wszystko dookoła ocenie (w tym siebie). Jeśli nasze oczekiwania nie spełniają się, to wpadamy w frustrację i doznajemy zwątpienia, ponieważ mamy niezaspokojoną potrzebę poczucia postępu, sensu i celu (jedne z uniwersalnych potrzeb człowieka, o czym jeszcze później przy okazji emocji). Pojawia się samokrytyka, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy. Zaczynamy myśleć, że chyba nie nadajemy się do tego i w ostateczności rezygnujemy z dalszych działań… Przyczyną może być niewłaściwy cel (niezgodny z nami), nieodpowiedni lub zbyt mały wysiłek, ale najczęściej są to właśnie destrukcyjne, nieuzasadnione oczekiwania, co do szybkości i kosztu osiągania celu, rozniecane dodatkowo przez kulturę kapitalizmu: „możesz mieć wszystko od zaraz, jeśli tylko chcesz”. Dr Emily Nagoski w książce „Come As You Are” nazywa ten mechanizm naszego mózgu „małym, niecierpliwym monitorem”.
Jak sobie poradzić z destrukcyjnymi oczekiwaniami? Najlepiej zamienić oczekiwania na ciekawość. Zamieniamy perspektywę celu na perspektywę drogi i to na niej się skupiamy. To nie cel nas rozwija, a droga do niego. Rozwiązywanie problemów nas rozwija, a nie efekty tego rozwiązania. Cel jest tylko punktem w czasie, który przeminie i będzie wspomnieniem. Jego osiągnięcie będzie tylko chwilową radością w przeciwieństwie do drogi, która jest naszym faktycznym życiem, tu i teraz, i sumą wielu radości z rozwiązanych po drodze problemów. To w podróży do celu poznajemy siebie i rzeczywistość. Zbieramy umiejętności i doświadczenia. Poznajemy ludzi i świat. To podczas drogi zajmujemy się sednem wybranego zagadnienia, zgłębiamy je i poznajemy, napotykamy problemy i jesteśmy najbardziej kreatywni i aktywni w ich rozwiązywaniu. To wtedy jesteśmy zanurzeni w życiu, konsumujemy je, żyjemy jego pełnią i rozwijamy się. Bo życie to aktywność a nie stan.
Emocje i potrzeby
Prawdziwy impuls do działania.
Mówi się „nie działaj pod wpływem emocji, tylko przemyśl to racjonalnie” i na pierwszy rzut oka wygląda to na czarno-biały kontrast: emocje vs myślenie. Pełny obraz jest jednak inny: emocja > racjonalne myślenie > emocja związana z wynikiem myślenia > działanie. W ostateczności to emocje pchają nas do działania, a nie racjonalne myślenie, które sprzyja tylko optymalizacji naszego działania czy decyzji o jego kierunku. Gdyby nie nasze emocje, nie robilibyśmy nic. Tylko wydaje się nam, że myślimy racjonalnie, a to ostatecznie emocje decydują, czy podejmiemy działanie… Obraz ten dodatkowo komplikuje długa lista błędów poznawczych człowieka, która wpływa na jakość naszej racjonalizacji.
Dla uproszczenia jednak, możemy powiedzieć, że działamy:
- pod wpływem strachu przed stratą (tzw. konsekwencjami),
- podnieceni wizją korzyści,
- z ciekawości,
- ale najczęściej pod wpływem wypadkowej tych emocji.
Strach jest znacznie mniej efektywnym motywatorem do kreatywnego działania niż radość czy ciekawość. Dlatego nawet jeśli robimy coś z obawy przed konsekwencjami, odnalezienie w tym działaniu jeszcze innego celu, który wzbudza w nas te przyjemne emocje i daje postęp, może zwiększyć naszą motywację. Dla przykładu, zamiast rzucać palenie w obawie przed konsekwencjami, lepiej je rzucać dla zachowania lepszej kondycji dla naszych wnuków albo lepszej kondycji fizycznej i ekonomicznej do podróżowania na emeryturze (wizja korzyści). W przypadku uzależnienia jednak, według dr. Gabora Mate, pytaniem nie jest „dlaczego powinniśmy porzucić uzależnienie?”, ale „dlaczego jesteśmy uzależnieni?”, tj. powinniśmy skupić się na przyczynach, a nie skutkach, czyli przekierować uwagę na ciekawość… Jakkolwiek, jeśli wybraliśmy już wcześniej właściwy cel, strach nie powinien być naszym głównym motywatorem zmiany.
Mamy też działanie nawykowe, które jest reakcją na 1) naszą emocję w 2) danym kontekście otoczenia. Na przykład, na każdą konstruktywną krytykę automatycznie reagujemy obroną. Z takim nawykiem możemy radzić sobie na 2 sposoby: albo 1) zmienić otoczenie (tj. unikać krytyki), czyli znów działamy pod wpływem strachu, albo 2) zająć się emocją i jej przyczyną (dlaczego to jest dla nas trudne?), czyli znów przekierować uwagę na ciekawość.
Ponieważ każde działanie zmierza do realizacji jakiś naszych potrzeb, to stąd wprost za każdą emocją kryje się jakaś nasza potrzeba. Emocja jest swoistym sygnalizatorem, jakiejś zaspokojonej lub niezaspokojonej potrzeby człowieka. W praktyce nie jest łatwo ją zidentyfikować (po części zajmowaliśmy się tym podczas określenia właściwego celu). Temu zagadnieniu poświęcił się Marshall Rosenberg tworząc model tzw. „porozumienia bez przemocy” (ang. NVC, Nonviolent Communication), którego celem jest zbudowanie efektywnego kontaktu z samym sobą (zrozumienie swoich emocji i potrzeb) oraz z innymi ludźmi. Tematyka NVC znacznie wykracza poza ramy tego tekstu, dlatego odsyłam Cię do strony organizacji CNVC (The Center for Nonviolent Communication) czy YouTube, gdzie znajdziesz mnóstwo materiałów i wystąpienia samego Marshalla Rosenberga.
Najważniejsza jest świadomość, że realizacja celu nie wiąże się wyłącznie z przyjemnymi emocjami. Po drodze mogą towarzyszyć Ci różne emocje, które będą mówić o rożnych aktualnych Twoich potrzebach, wymagających zaspokojenia, aby móc iść dalej w poszukiwaniu równowagi. Dlatego kluczowe jest, byś uwzględnił wahania i natężenie Twojej motywacji w podejściu do zmiany. W przeciwnym razie, nieświadomość aktualnych potrzeb i spadek motywacji możesz odczuć jako porażkę.
Błędy i porażki
Bez błędów nie ma rozwoju.
Pomyśl chwilę, czym dla Ciebie jest porażka ogólnie?
Czym może być w kontekście Twojego celu?
Jakie emocje wywołuje myśl o porażce?
Wracając na chwilę do oczekiwań, porażka to po prostu Twoja ocena faktu rozminięcia się Twoich oczekiwań z rzeczywistością. Czyli to Twoja perspektywa i związana z nią Twoja emocja.
Przyczyn nierealnych oczekiwań może być wiele i mogą być związane z różnymi błędami poznawczymi człowieka (ang. cognitive bias), ale ważniejszą kwestią jest podejście do porażek: czy porażki są złe i czy należy ich się bać? Strach przed zmianą to faktycznie strach przed porażką (czasem też i przed sukcesem), i to właśnie strach jest pierwszą i największą przeszkodą na drodze do zmiany. Ale właściwie dlaczego człowiek boi się porażek?
Awersja do strat
Czyli porażka w ujęciu psychologicznym.
Strach przed porażką jest wbudowany w ludzką psychikę. Jak już wspomniałam przy okazji oczekiwań, unikanie niebezpieczeństw to ewolucyjny element przetrwania. Tak samo postrzegamy wszelkie potencjalne i realne straty – jako zagrożenie dla naszej egzystencji.
Z tego względu „niechęć do straty” stanowi również jeden z błędów poznawczych człowieka i jest tendencją do przykładania większego wysiłku do unikania strat niż do uzyskiwania analogicznych zysków. Pociąga to za sobą nadmierną ostrożność przy ryzykowaniu utraty czegoś, co się już posiada, a jednocześnie brak ostrożności przy dążeniu do zysków.
Awersja do straty jest racjonalnym zachowaniem, ale tylko wtedy, gdy dokonujemy profesjonalnej analizy ryzyka (to osobny temat do dyskusji). Dla przykładu, racjonalne jest nieryzykowanie utraty całego majątku dla jego podwojenia, bo gdy coś pójdzie nie tak, to zostajemy z niczym. Z drugiej zaś strony, chcąc uniknąć strat, podejmujemy też nieracjonalne decyzje i dla przykładu, aby nie spóźnić się na spotkanie, przekraczamy dozwoloną prędkość podczas jazdy samochodem, ryzykując swoje życie lub innych. „Niechęć do straty” jest również najczęstszą przyczyną utraty kapitału na giełdzie, kiedy ludzie podczas bessy (spadku wartości akcji) zwlekają z ich sprzedażą poniżej ceny ich zakupu (sprzedaży ze stratą) i utrzymują w portfelu z nadzieją na odbicie i późniejszą sprzedaż z zyskiem.
Wielkość naszego strachu czy awersji do strat bardzo rzadko oparta jest na obiektywnych przesłankach i przeważnie zależy od naszych doświadczeń, przekonań i wyobrażeń na temat przyszłości. Człowiek ma tendencje do projektowania swojego umysłu na rzeczywistość i reagowania na ten model rzeczywistości.
Stąd też, oprócz „niechęci do straty”, podejmując decyzje ulegamy również szeregu innym błędom poznawczym, jak: „złudzeniu kontroli”, „złudzeniu planowania”, „heurystyce dostępności”, „efekcie skupienia”, „błędzie atrybucji” itp. itd. Lista błędów poznawczych człowieka nie jest zamknięta i zawiera obecnie kilkaset pozycji. Część z nich jest zamieszczona na polskojęzycznej oraz angielskojęzycznej stronie Wikipedii. Więcej o tym możemy też poczytać na blogu Uniwersytetu SWPS „Jakie mózg płata nam figle? O błędach poznawczych”.
Kultura i edukacja
Czyli porażka w ujęciu socjologicznym.
Unikanie błędów i porażek jest również mocno wspierane kulturowo i ma swoje korzenie we współczesnej edukacji, w której błędy są piętnowane, a nagradzana jest poprawność. W ten sposób przez lata budujemy nawyk unikania błędów, który potęguje w nas dodatkowo strach przed odrzuceniem społecznym, bo wszyscy, edukowani w ten sam sposób, oczekują wyłącznie sukcesów.
Do tego istnieje dość powszechne przekonanie, będące pochodną systemu kar i nagród w edukacji, że człowiek posiada stały zestaw cech i się nie zmienia, tj. nasza osobowość, zdolności i inteligencja to cechy wrodzone, a nie nabyte. To prowadzi do kolejnego przekonania, że gdy ponosimy jakąś porażkę to dlatego, iż tacy już jesteśmy. Odczuwamy wtedy ją boleśniej i rezygnujemy z dalszego działania, ponieważ jest ona potwierdzeniem naszego przekonania.
Tymczasem edukacja człowieka opiera się na popełnianiu błędów. Sposób poznawania rzeczywistości przez człowieka reprezentuje cykl Davida Kolba, w którym teorię czy pomysł badamy doświadczalnie, a następnie efekty poddajemy refleksji i korygujemy teorię.
To jest nierozerwalnie związane z popełnianiem błędów i porażkami zwłaszcza przy eksploracji niezbadanych przez nas jeszcze obszarów życia. To porażki zmuszają nas do badania ich przyczyn i w ten sposób poznawania rzeczywistości – faktycznej nauki. Gdy coś działa od razu, bez problemowo kończy się sukcesem, wtedy nie mamy potrzeby analizowania mechanizmów za tym stojących, a tym samy nie ma procesu nauki. Dlatego właśnie to problemy, błędy i porażki stanowią prawdziwy rozwój. Gdyby każdy z nas podczas nauki jazdy na rowerze bał się porażki albo rezygnował po pierwszym czy kolejnym upadku, nigdy byśmy na nim nie jeździli. Istotna jest jednak analiza ryzyka i zabezpieczenie się przed poważnymi skutkami wydarzeń negatywnych.
Perfekcjonizm
Przepis na stały brak satysfakcji.
Dążenie do doskonałości jest nienasyconym procesem, częściej zmierzającym w wyniszczającym kierunku. Perfekcjoniści stawiają cele niemal niemożliwe do osiągnięcia. Jeśli nawet je osiągną, zakładają że cel musiał być niewiele warty, skoro tego dokonali i stawiają nowy, jeszcze mniej realny cel do osiągnięcia. I tak w nieskończoność. Brak doskonałości w wykonaniu zadania uważają za porażkę. Podobnie za porażkę uważają fakt, że ktoś inny wykonał coś od nich lepiej. Stawia to perfekcjonistów w ciągły stan dyskomfortu, braku akceptacji, stresu, niezadowolenia z życia i powoduje, że stają się własnym katem. A przecież ideał tak naprawdę nie istnieje…
Przyczyn perfekcjonizmu (perfekcjonizmu niezdrowego) jest wiele. Mogą wynikać z braku samoakceptacji, z braku poczucia własnej wartości i poczucia bycia niewystarczająco dobrym. Dodatkowo są wspierane przez kulturę ciągłego rozwoju, rywalizacji i porównywania się do innych. Perfekcjonizm niejednokrotnie związany jest też z uzależnieniami, które szybko i na krótką chwilę powodują uśmierzenie tego dyskomfortu.
Sposobem na niezdrowy perfekcjonizm jest „uwolnienie się” od ocen innych, od oceniania samego siebie (zmiana oczekiwań jak wyżej) i pozwolenie sobie na popełnianie błędów. Osiągnięcie takiego stanu jest trudne i najczęściej wymaga jednak profesjonalnego wsparcia psychoterapeuty. Według dr. Gabora Mate przyczyny braku samoakceptacji leżą w dzieciństwie, kiedy nasza potrzeba autentyczności była poświęcona na rzecz silnej potrzeby więzi z bliskimi, tj. kiedy rezygnowaliśmy z własnego, naturalnego rozwoju i zachowań (naszego autentycznego „ja”), ponieważ było nieakceptowane przez nasze otoczenie (oczekiwano od nas bycia „kimś innym”). Dziecko wyrabia sobie wtedy przekonanie, że nie jest wystarczająco dobre, skoro nie jest akceptowane takim, jakim jest.
Planowanie
Bo plan jest niczym, a planowanie wszystkim.
Każda zmiana bez jej planu będzie bardzo trudna do realizacji… Plan daje jasność działania i oszczędza naszą energię, ale tylko pod warunkiem, że jest realistyczny, tj. uwzględniający Twoje możliwości (zasoby, otoczenie) i rzeczywistość… Inaczej będziesz spalać się przy jego realizacji.
Jednak sam plan nie jest tak ważny, jak planowanie, które jest ciągłym procesem urealniania planu i adaptacji do rzeczywistości. Coś zawsze może pójść nie tak, jak oczekiwaliśmy. Coś możesz przewartościować. Możesz zmienić zdanie. Odkryć coś ciekawszego. Zmiany też mogą ulegać zmianom, bo życie jest zmianą.
Dlatego planowanie to ciągły proces myślowy, a plan to tylko aktualna prognoza kolejnych kroków. Podlega on ciągłym rewizjom, ocenie wykonalności i urealnieniu: podejścia, zakresu, terminów, kosztów, ryzyk itd. Zmiany w planach to nie jest porażka – to racjonalność. Dlatego nie biczuj się, gdy coś nie idzie zgodnie z planem. Tę energię lepiej poświęcić na działanie i urealnienie planu. Samokrytycyzm nie zmieni rzeczywistości. Raczej doceń to doświadczenie, które Cię wzbogaca o nową wiedzę.
Proces planowania doskonale reprezentuje cykl PDCA Edwardsa Deminga (skrót od ang. Plan – Do – Check – Act), wykorzystywany szeroko w biznesie przy zarządzaniu jakością i ciągłym doskonaleniu. Zauważ, że jest analogiczny do cyklu Kolba (Plan – Teoria, Do – Praktyka, Check – Doświadczenie, Act – Refleksja) i również odzwierciedla schemat rozwoju wiedzy i umiejętności.